Z ŻYCIORYSU
PIOTR ANTONI GRYGLASZEWSKI, doktor nauk technicznych.
Zawód: nauczyciel akademicki, dyscyplina i specjalność naukowa: nauki techniczne, inżynieria i ochrona środowiska.
Miejsce pracy: Politechnika Krakowska, Wydział Inżynierii Środowiska.
Miejsce i data urodzenia: Kraków, 05 stycznia 1955.
Rodzice: Jerzy i Elżbieta.
Wykształcenie: 1961-1969 Szkoła Podstawowa nr 24 w Krakowie, Podstawowa Szkoła Muzyczna nr 1 w Krakowie w klasie skrzypiec, 1969-1973 IV Liceum Ogólnokształcące w Krakowie, 1973 matura, 1973-1978 studia Politechnika Krakowska, Wydział Mechaniczny,
1978 dyplom magistra inżyniera podstawowych problemów techniki, 1982 doktor
nauk technicznych.
Przebieg pracy zawodowej: 1979-1988 Politechnika Krakowska, Wydział Mechaniczny, Instytut Aparatury Przemysłowej i Energetyki, Zakład Mechaniki Płynów, 1979 asystent stażysta, 1980 asystent, 1981-1982 starszy asystent, 1983-1988 adiunkt. 1986-87 staż naukowy w Technische Universität München (stypendium DAAD), 1988-1989 staż naukowy w Technische Universität München (stypendium Alexander von Humboldt-Stiftung). 1990 bezrobotny. 1990-1991 biuro tłumaczeń - tłumacz języka niemieckiego. Od 1991 Politechnika Krakowska, Wydział Inżynierii Środowiska, Instytut Inżynierii Cieplnej i Ochrony Powietrza, Zakład Procesów Cieplnych, Miernictwa i Ochrony Powietrza, od 2014 przekształcony w Katedrę Procesów Cieplnych, Ochrony Powietrza i Utylizacji Odpadów: od 1991 adiunkt, 1994-1999 kierownik Zakładu Procesów Cieplnych, Miernictwa i Ochrony Powietrza. 1999-2002 i 2002-2005 prodziekan Wydziału Inżynierii Środowiska Politechniki Krakowskiej. Członek (z wyboru) Senatu Akademickiego Politechniki Krakowskiej w kadencjach: 2002-2005, 2008-2012 oraz 2012-2016. 2002-2005 członek Senackiej Komisji Dydaktycznej, 2003-2005 członek Rady Programowej Centrum Pedagogiki i Psychologii Politechniki Krakowskiej, 2005-2008, 2008-2012 oraz 2012-2016 członek Senackiej Komisji Dyscyplinarnej dla Nauczycieli Akademickich. 2009-2013 członek Forum Elektorów Kurii Doktorów Wyższych Uczelni Technicznych do Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego. Wykładowca przedmiotów: m. in. aeromechanika, fizyka atmosfery, termodynamika, wymiana ciepła. Współtwórca transformacji systemu kształcenia na kierunku studiów inżynieria środowiska Politechniki Krakowskiej i wprowadzenia systemu modułowo-punktowego studiów oraz ECTS. W latach 2005-2009 również wykładowca w Krakowskiej Szkole Wyższej (Krakowskiej Akademii) im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego.
Nagrody: 1982 wyróżnienie pracy doktorskiej, 1983 Nagroda Ministra Nauki, Szkolnictwa Wyższego i Techniki w dziedzinie badań naukowych (II stopnia, zespołowa), 1982-1988 Nagroda JM Rektora Politechniki Krakowskiej (trzykrotnie), 2000 Nagroda
Prorektora ds. Dydaktyki Politechniki Krakowskiej (I stopnia, zespołowa), 2001 Nagroda Ministra Edukacji Narodowej (I stopnia, zespołowa), 2002 Srebrny Krzyż Zasługi, 2005 Medal Komisji Edukacji Narodowej, 2013 tytuł Honorowego Obywatela Gminy Sękowa, 2014 Kryształowa Kropla (najwyższa nagroda studentów WIŚ PK dla najlepszego dydaktyka Wydziału), 2015 Mosty Starosty (nagroda dla ludzi kultury i sztuki) za promocję piękna i historii ziemi gorlickiej.
Publikacje z dziedziny nauk technicznych i przyrodniczych: ok. 50 publikacji naukowych i referatów na konferencjach międzynarodowych z zakresu inżynierii i ochrony środowiska, wymiany ciepła, mechaniki płynów, reologii, przepływów wielofazowych i inżynierii procesowej, m. in. w Acta Mechanica, Thermo- and Fluid Dynamics, Rheologica Acta, Chemical Engineering and Processing, Applied
Mathemathics, ZAMM, Ki Luft- und Klimatechnik, w wydawnictwach Polskiej Akademii Nauk i materiałach konferencyjnych.
Przynależność do organizacji naukowych/zawodowych: od 1986 członek Gesellschaft für Angewandte Mathematik und Mechanik (GAMM), od 1995 członek Podsekcji Przepływów Wielofazowych i Płynów Nienewtonowskich Polskiej Akademii Nauk.
Publikacje z historii: monografia Dwór w Jeżowie - Szlacheckie gniazdo nad Białą Dunajcową, słowo wstępne - prof. dr hab. Jan Kieniewicz (UW), recenzent - dr Zofia Bik (UEK i PAT), opracowanie graficzne - art. mal. Zbigniew Karaszewski, fotografie - Jan Belcer, redakcja - Maciej Rysiewicz, Wydawnictwo Wilczyska, 2009; monografia Onitschówka w Tarnowie - Od podmiejskiego dworu do Muzeum Etnograficznego, recenzenci - prof. dr hab. czł. PAU Stanisław Grodziski (UJ i PAU) i Antoni Sypek, Wydawnictwo Wilczyska i Muzeum Okręgowe w Tarnowie, 2011; koncepcja, opracowanie i redakcja oraz współautorstwo monografii Sękowa - z kart 650 lat historii wsi, opinia i słowo wstępne prof. dr hab. Stanisław Grodziski czł. PAU (UJ i PAU), opracowanie graficzne - art. mal. Zbigniew Karaszewski, SDW, Sękowa, 2013; współpraca przy Poczcie sołtysów, wójtów i burmistrzów miast, jurydyk, wsi i gmin przyłączonych do Krakowa do 1915 roku, UM Krakowa, 2013; publikacje w dziale Historia w portalu Krakowski-Kazimierz.pl.
Hobby i zainteresowania: muzyka - ulubione trio Schuberta w wykonaniu Heifetz-Rubinstein-Feuermann; historia - historia Polski (XV-XIX wiek); literatura - ulubieni autorzy: Günter Grass, Hermann Hesse; góry - krajobrazy; whisky - bez komentarza; samochody - VW Garbusy - tylko dla koneserów.
WYWIAD W "MIESIĄCU W KRAKOWIE" (NR 4/69/2002 KWIECIEŃ)
(kopia bez zgody wydawnictwa)
Politechnika
Krakowska
Czasem bywam aktorem Rozmowa z dr. Piotrem Gryglaszewskim, Prodziekanem Wydziału
Inżynierii Środowiska Politechniki Krakowskiej
– Z jakich stron wywodzi się Pana rodzina?
– Nie jest to rodzina stricte krakowska; taką stała się dopiero po II wojnie
światowej. Rodzina ze strony ojca wywodziła się głównie z dawnej Małopolski.
Proszę, tu ma pan zdjęcia: zamek w Jeżowie, dwór w Tarnowie... Ale są też
Chudykowce nad Dniestrem, Lwów i okolice dużo dalsze, aż po Charków. Natomiast
rodzina mojej mamy jest spod Krakowa.
– Jako dziecku urodzonemu w rodzinie o ugruntowanej pozycji społecznej i
towarzyskiej nie wypadało Panu chyba marzyć w młodych latach o karierze na
przykład... strażaka?
– Nie chciałem być ani strażakiem, ani kominiarzem. Zresztą, jeśli mam być
szczery, chyba nie miałem sprecyzowanych marzeń na ten temat. Ojciec był
prawnikiem. Dziadek – absolwent Politechniki Lwowskiej jeszcze sprzed pierwszej
wojny światowej – geodetą, i to bardzo znaczącym, bo w 1919 roku osobiście
wyznaczał granicę polsko-czechosłowacką, a później polsko-litewską. Był też
reżyserem teatralnym.
– Niespotykane połączenie dyscyplin.
– To prawda! Siostra mojego ojca, Halina Gryglaszewska, jest aktorką i
reżyserem teatralnym. Również w odleglejszej przeszłości było w rodzinie sporo
artystów. W naszym domu spotykali się ludzie najróżniejszych poglądów i
profesji. Miałem więc wiele wzorów do naśladowania.
– Pana decyzja o studiach na Politechnice Krakowskiej to był przemyślany
wybór, czy strzał w ciemno?
– To był strzał. Choć niewykluczone, że odziedziczyłem trochę skłonności po
dziadku geodecie. Zaczynałem studiować na kierunku “Podstawowe problemy
techniki”. Kierunek ten w ówczesnej formie już nie istnieje, przeszedł głęboką
ewolucję i stał się “Mechaniką komputerową”. Dziś bardzo się cieszę, że wybrałem
właśnie ten kierunek. Był bardziej teoretyczny niż praktyczny, dawał bardzo
dobrą pozycję wyjściową do pracy naukowej.
– Także w dziedzinie inżynierii środowiska?
– Zainteresowania ewoluują, to naturalne. A inżynieria środowiska jest
dziedziną bardzo interdyscyplinarną i dzięki temu nie aż tak odległą od tego, co
studiowałem. Zazębiają się tu elementy budownictwa, mechaniki – ale i nauk
przyrodniczych, jak biologia czy chemia. Znalazłem w tej dziedzinie miejsce dla
siebie i sądzę, że mam tu coś do zrobienia.
– Jak znalazł się Pan na Wydziale Inżynierii Środowiska?
– W końcu lat 80. wyjechałem do Niemiec na stypendium, które pozwoliłem sobie
załatwić sam, bez zgody ówczesnych władz Politechniki – i nie tylko. Takie
wyjazdy nie były wówczas mile widziane, musiałem więc rozstać się z uczelnią. Po
powrocie przez sześć miesięcy byłem zarejestrowany jako bezrobotny. Kiedyś
spotkał mnie przypadkiem nieżyjący już prof. Zbigniew Pietrzyk, który
organizował nowy instytut – ten sam, w którym obecnie pracuję. Profesor był
wcześniej recenzentem mojej pracy doktorskiej i nawet nie wiedział, że nie
pracuję na Politechnice. Zaproponował więc, żebym się zastanowił nad
przeniesieniem się do jego instytutu. Przeniesienie na uczelni nigdy nie jest
sprawą prostą, wymaga czasu i wielu zabiegów. A ja mówię: “Mogę zacząć od
jutra!”. On na to: “Jak to?”. A ja: “Tak się składa, że jestem bez pracy”.
– Środowisko, jego świadome i mądre kształtowanie, to dla naszej nauki
bardzo świeże pole do popisu.
– Zainteresowałem się tą problematyką już podczas wspomnianego zagranicznego
stypendium. Pracując na Wydziale Mechanicznym Uniwersytetu Technicznego w
Monachium, spotkałem się mianowicie z problemami ochrony środowiska przed
niebezpieczeństwami ze strony reaktorów jądrowych. To mnie tak wciągnęło, że
zająłem się tym po powrocie do Polski. Wprawdzie o energetyce jądrowej już się w
Polsce nie mówi, ale niektóre zagadnienia, którymi się zajmowałem, np. przepływy
krytyczne, mają odniesienie do urządzeń, stosowanych w codziennym życiu.
– Dużo Pan publikuje, i to w periodykach naukowych z “najwyższej
półki”.
– Poddawanie swoich osiągnięć naukowych osądowi innych jest bardzo potrzebne.
Trzeba jednak publikować w takich czasopismach, które są czytywane, a więc
najpoważniejszych periodykach światowych. O tym, czy artykuł jest czytany,
świadczy odzew ze strony innych autorów i naukowców. Moje opracowania miały taki
odzew. Ale bardzo potrzebne są też publikacje krajowe, łatwiejsze do
przygotowania ze względu na prostsze kryteria oceny. Otwierają one drogę do
wewnętrznej, szybkiej wymiany myśli. Czasopism nisko punktowanych przez Komitet
Badań Naukowych nie wolno uważać za niepotrzebne.
– Wykłada Pan trudne przedmioty, a mimo to na wykładach ma Pan pełną salę.
Jak Pan to robi?
– Jestem aktorem. Wykład jest rodzajem spektaklu, i trzeba go prowadzić tak,
żeby zainteresować studenta przez pełne 90 minut. Bez przerwy, bo przerwa
rozprasza. Trzeba robić różne rzeczy: chodzić po sali, gestykulować... Nie
stosuję żadnych modnych, nowoczesnych środków. Wykładam m.in. termodynamikę,
podstawowy przedmiot teoretyczny. Najlepszymi środkami dydaktycznymi są tu dobra
tablica, dobra kreda – i dobrze przygotowany wykładowca. Oczywiście, wykładam
studentom rzeczy, które zostały odkryte już dawno. Jednak staram się pamiętać o
tym, by podczas każdego wykładu odkrywać wszystkie te rzeczy na nowo. Od
termodynamiki do filozofii przyrody już tylko jeden krok. I ten krok na
wykładzie czasem wykonuję.
– Z myślą o jakości nauczania stworzony został na Wydziale – zresztą przy
Pana wydatnej pomocy – system modułowo-punktowy.
– System ten z jednej strony reorganizuje nauczanie, a z drugiej – otwiera
drogę do kształcenia ogólnego. Odchodzimy od wąsko pojmowanych przedmiotów.
Ustępują one miejsca modułom, stanowiącym przeglądy szerokich dziedzin wiedzy.
Dzisiejszy rynek pracy wymaga częstych zmian. Coś, co było dobre, nagle staje
się bezużyteczne, i pracownik musi się szybko przestawić. Jeśli uzyska na
studiach szerokie podstawy, będzie mu łatwiej. Taka tendencja kształcenia
widoczna jest na całym świecie. Nasz wysiłek został zauważony i doceniony,
bowiem minister edukacji narodowej przyznał naszemu zespołowi, który opracował
system modułowo--punktowy, Nagrodę I Stopnia.
– Wiem, że korzysta Pan z każdej okazji, by uciec w góry. To dla mnie nic
nowego, bo Politechnika znana jest z tego, że połowa jej kadry tam właśnie
“ładuje akumulatory”. Ale co Panu wypełnia prywatny czas tu, w Krakowie?
– Muzyka. Zwrócił pan uwagę na liczbę płyt w mojej płytotece. Większość tych
płyt to koncerty skrzypcowe: kilkaset tytułów, kilkaset wykonań. Przypuszczam,
że to jeden z większych takich zbiorów w Krakowie. Sam skończyłem podstawową
szkołę muzyczną w klasie skrzypiec. Jest tu też szeroko pojmowana muzyka
klasyczna, rozrywkowa... każda oprócz techno. Do niej się jeszcze nie
przekonałem, ale będę próbował. A oprócz muzyki... Znam dobrze język niemiecki,
miałem przyjemność czytać w oryginale Güntera Grassa. Ale już Hermanna Hesse nie
byłem w stanie, mimo że go bardzo lubię. Jest za trudny. Moją najnowszą pasją
jest prawie od roku mój samochód, volkswagen “garbus”. Takie auto to coś więcej
niż rzecz, to prawie członek rodziny.
– Uczelnia wystąpiła o przyznanie Panu Srebrnego Krzyża Zasługi.
– Tak, słyszałem.
– Czy to za jakieś konkretne osiągnięcie?
– Raczej za całokształt. W zeszłym roku minął mi dwudziesty rok pracy na
uczelni.
– Jaki w Pana opinii powinien być kierunek zmian na Wydziale w obliczu
przeobrażeń zachodzących w otaczającej nas rzeczywistości?
– Nie tylko na Wydziale. I nie tylko na Politechnice Krakowskiej. Wszystkie
uczelnie techniczne potrzebują bliższego kontaktu z przemysłem. Nasz przemysł
nie ma, niestety, bezpośredniego zapotrzebowania na naukę. Druga rzecz to
szersza wymiana studentów z uczelniami zagranicznymi. Ideałem byłby powrót do
takiego modelu kształcenia, kiedy to student wędrował od uniwersytetu do
uniwersytetu. To człowieka rozwija. Bo choć wiedza jest wszędzie ta sama, różny
bywa sposób jej podania. Być może wspólna Europa stwarza taką szansę.
Rozmawiał Andrzej
Politowicz
|
BIOGRAM W "WHO IS WHO W POLSCE", wydanie 3, 2004
(kopia bez zgody wydawnictwa)
|
1955 Chwilowo brak zdjęcia z dzieciństwa, ale kto rozpozna, że to nie moje?
1956 Rok lub dwa później ...
1957 Z mamą i siostrą w parku.
1959 Narciarz w Karpaczu.
1971 Wakacje na Mazurach.
1992-2000
1992
1996
1999 Łomnica - 2634 m n.p.m.
2000 Londyn - Big Peter & Big Ben.
2000
2001
2003
2003
2007
2007
2009
2012
2013
|